A+ A A-

  • Parent Category: Zdjęcia

Co za dzień. Do południa piękne słońce bez ani jednej chmurki i nagle, nie wiadomo skąd : chmury i taki lekki, zaprószony deszczyk, który nagle przekształcił się w 30 sekundową ulewę. I znów słonko, które po chwili zasłoniły chmury i lunęło porządnie, aż się alarmy samochodowe rozszczekały. I po tym znowu słońce i tak jakoś sucho jakby deszcz w ogóle nie padał. Wcale to nie zachęcało na spacer do Rynku. Ale i tak poszedłem. Budka Suflera mnie wołała :).

Widocznie nie : tylko mnie bo okazało się, że w Centrum tłumy. Przetaczają się z jednego rogu Rynku w drugi, umilając sobie czas piwem w licznych ogródkach, szachami z zawodowym szachistą autentycznym szachowym czasomierzem, komercyjnymi mimami, spreay'owym malarzem oraz innymi ciekawostkami.

Nad wszystkim dyskretnie czuwali „faceci w czerni”, których można było dostrzec w tle. Rodzice zachęcali swoje pociechy do wrzucania mimom monet. W końcu maluchy udawało się przekonać, a te z przestrachem, piskiem ale i zainteresowaniem oglądały jak rzeźby ożywają i zaczynają się poruszać jak nakręcony mechanizm szalonego zegarmistrza. I tak od „pajaca” do „eleganckich arystokratów” i „szachisty” Szachista grał za pieniądze tworząc pasjonujące i pełne nieoczekiwanych zwrotów dwu godzinne pojedynki. Przeciwnicy z taką pasją wciskali przyciski zegara, że obawiałem się czy sobie przy tym nie zrobią krzywdy :).

Idąc dalej spotkałem „bardzo sztywne dziewczyny”. Ciekawiło mnie czy włosy są naturalne czy sztuczne, ale ponieważ nie reagowały to nie szukałem progu cierpliwości. Nie dało się z nimi normalnie i kulturalnie pogadać. Albo to takie współczesne materialistki :). Jak wrzucę 5 zł, to pogadają, za 10 zł zatańczą, a za 100 to... No właśnie, co dziewczyny zrobicie za 100? :)))

Dalej była „lady in black” a wyglądała tak groźnie, że nawet ja się bałem podejść, więc nie podchodziłem.

No i w końcu to czego się nie dało nie zauważyć - ogromny foliowy kondom na puchar EUEFA. Na początku nie wiedziałem co to jest. Z czego ten puchar jest zrobiony, że organizatorzy zadali sobie tyle zachodu żeby wiatr na niego nie powiał. Jakoś nie za bardzo wierzę, że w całości jest wykonany ze srebra. A na dole konstrukcji tłum ludzi chętnych na okazjonalną fotografię w pobliżu pucharu.

Potem zaśpiewał pan w czerni. Nie pamiętam jak się nazywał, ale udało mi się uchwycić jak dostaje „kulkę” prosto w brzuch, a z gardła wydobywa mu się takie nieokreślone „arghhhhtt”. Pan w czerni chyba lubi się przytulać do innych muzyków jak widać na zdjęciu. Ale ludzie go lubią bo im się podobało. Na pewno bardziej domagali się bisu niż na Budce Suflera.

Godzinna przerwa była dobijająca, więc poszedłem się upić do Mostowni. Jakoś mam słabość do tej ekskluzywnej „drinkarni” :). Pewnie ze względu na uroczą obsługę :).

A później, dobrze płynnym krokiem udałem się na wyczekiwaną Budkę Suflera :). I już na ulicy słyszałem, że jest dobrze :). Cugowski z całą ekipą zgrali fantastycznie! Na widowni spotkałem kumpelę. Zawsze była taka kształtna, a teraz schudła dramatycznie bidulka. Ale było miło :). Źle się w tym kraju dzieje. Dobrze, że artyści dawali czadu. Była „Jolka, Jolka”. „Takie tango” , „Jest taki samotny dom” i parę innych przebojów. Ach, i te anielsko cudowne chórki. Aż ciarki po plecach przechodziły :). Tylko grali trochę krótko. Około godziny, ale wiadomo starość nie radość i kondycja już nie taka.
Można dziadkom wybaczyć.
Dopiero jak wyszedłem z tłumu poczułem jak jest zimno. Jakoś na koncercie nie było tego czuć :).

Zapraszam do obejrzenia zdjęć z koncertu.